Hat Yai.
Knajpa, w najlepszym hotelu w mieście, nie jest o to trudno, bo hotele są tu podobno trzy. Nam udało się namierzyć dwa. Przy stoliku obok chińsko-tajskie
towarzystwo. Przyglądamy się sobie, w końcu zagadujemy. Pytam o nadchodzący
chiński Nowy Rok, rok szczura.
W końcu przy
stoliku ląduje chodząca chińska droga życia. Chiński biznesmen Jason z Malezji
wyjaśnia o co w tym wszystkim chodzi. Swoją drogą, usiłuje mi wmówić, że spotkaliśmy się już w hotelu w Guangzhou, w którym nota bene nigdy nie byłam. Ba, nawet nie kojarzyłam, że to to samo, co Kanton. A chodzi w tym wszystkim o pracę i o utrzymanie balansu. You must
be patient. It is very important. When you have
an idea, think about it slowly and let it develop into your mind. Don’t do
anything fast . Then you will loose. Think, eat, do exercises, live your lifve.
If you do not suucced there is something wrong with you, not with the world.
Find it. Bad luck or good luck. You must be ready for both.
W końcu nie
wytrzymuję I pytam po co mu te wszystkie pieniądze, które zarabia. I like
spending, I collect antique clocks. Czasem nie może spać bo robi paper work i
myśli o swoich biznesach. But he is happy, jak twierdzi. Dzieci dorosły, nowa
żona, dwa tygodnie tu, dwa tygodnie tam. Znajomi celnicy na granicy. Płacę
rachunek. Później odkrywam, że zapłacił też za nasze piwo.
You must be patient. If you don’t succeed there is something
wrong about you. Przy okazji wyjaśnił tajniki robienia
biznesu w Tajlandii i zainteresował się polskimi jachtami. Life. W końcu był Chińczykiem ;)